Gdy uliczne
światła rzucają krzyże
Przez okienne
ramy
Paranoja snuje
się tam gdzie królują cienie
O tej porze w
nocy
O tej porze w
nocy
Twoje zmysły
splątane zapachem nowych perfum
Krytycyzm
pociąga za spust
W naładowanym
pokoju
O tej porze w
nocy
Zatem jeśli
pytasz mnie jak się czuję
Mogę ci
szczerze powiedzieć,
Że zostaliśmy
poważnie nabici w butelkę
A jeśli moi
właściciele daliby mi któregoś dnia
Trochę
wolnego czasu
Przy
wszystkich dobrych intencjach
Najprawdopodobniej
bym zwiał
Chwytając się
nikłej szansy
O tej porze w
nocy
Gdy pytania
gromadzą się w otwartym umyśle
Przywołują
wszystkie Twoje odpowiedzi
Dzwonieniem
kostek lodu o szklankę
O tej porze w
nocy
O tej porze w
nocy
Gdy dzwoni
telefon
Udawaj, że
Cię nie ma w domu
Twoje
zaufanie zranione
W strefie
wolnego ognia
O tej porze w
nocy
Jeśli zatem
pytasz mnie dokąd się wybieram
Mój następny
kierunek
Nie jest
nawet na tyle mi znany
Więc jeśli
dołączysz do mnie,
Uklękniesz i
zaczniesz się modlić
Pokażę
Ci
zbawienie ...
Znajdziemy
inne wyjście
Chwytając się
nikłej szansy
Gdybym miał
dość forsy
Postawiłbym
kolejkę tamtemu chłopakowi
Towarzyszowi
mojego szaleństwa w lustrze
Temu o
posrebrzanych włosach
Może jakaś
poczciwa dusza
Zechce wziąć
mój rachunek,
A gdy już o
tym mowa, może ktoś zechce
Też wziąć
moje złamane serce