ŚLEPY ZAKRĘT
Ostatniej nocy powiedziałaś,
Że byłem zimny, nie do
dotknięcia
Samotny okruch działań z
innego miasta,
Ja tylko chciałem być wolny,
Ja chcę być samotny
Czy możesz się odczepić
Zostaw mnie z mymi myślami
Uciekiniera, po prostu
uciekiniera
Staram się ratować siebie
Wyprostowany
Pod naszyjnikiem świateł
karnawału
Chłodny księżyc, na skraju
nocy
Jestem zbyt zmęczony by
walczyć
Więc teraz mijamy obcych
Przy pojedynczych stolikach
Wciąż starając się z tym
uporać
Wciąż starając się pisać
Miłosne piosenki dla obcych
przechodniów
Wszystkich tych obcych
przechodniów
Zwodzi nas mruganie gwiazd,
Zwodzi nas mruganie gwiazd
To tylko plama atramentu
błyszczy na papierze
Pamiętam Toronto, gdy
skończył się Mylo
Siedzieliśmy i pukali do
słuchawki
Nigdy nie czułem się tak
samotny,
On skończył się pierwszy z
nas
Niektórzy odchodzą w ogniu
zapomnienia
A inni kończą się w blasku
reklamy,
Płacą cenę infamii, na
skraju szaleństwa
Jeszcze jeden tymczasowy
dom,
Holiday Inn
I sprawozdawca mikrofonem
grozi mi
"Mów do mnie,
historyjki swoje opowiedz mi`
Więc mówiłem o sumieniu
I mówiłem o bólu
A on patrzył przez okno,
Właśnie zaczęto padać
I myślałem że oszalałem
Chwyciłem za butelkę, a on
za klamkę
Podniosłem rozdeptane na
podłodze
Pastylki nasenne
Co
dało mi okazję,
Aby zakląć brzydko.
Byłoby to niezwykle gdybyśmy
mogli
Odnaleźć wszystkie chwile
gdy złożyliśmy tutaj
Wszystkie kolizje
Zmarnowany,
Nigdy jeszcze tak zmarnowany
nie byłem
Nigdy jeszcze nie byłem tak
daleko
Spacer po zamkniętym kole
Jest tu obecność
Która jak sądzę mogłaby być
dawna
Mogłaby być mistyczna
Jest tu obecność
Dziecko, moje dziecko
Moje dzieciństwo, zbłąkane
Oddajcie mi je, oddajcie mi
je
Jakieś dzieciństwo, to
dzieciństwo
Och, proszę, oddajcie mi je.
Widziałem wojenną wdowę w
pralni
Zmywającą wspomnienia
Z ubrań swego męża
Medale miała przypięte
Do znoszonego do notki
płaszcza
A w gardle ją ściskało tak cmentarnie
Widziałem jak konwoje
pełzały po zakrętach
Na zachodnioniemieckich
dworcach
Starając się rozpalić wojnę
Aby wyrównać rachunek
Ach, ja już nie mogę
Widzę czarne fagi na
fabrykach
Łyżki zupy zatrute na ustach
biedaków
Widzę dzieci o pustych spojrzeniach
Przeznaczone do zgwałcenia
Czy ktoś się o to troszczy,
Bo ja już nie mogę
Nie powinniśmy rzec do
widzenia?
Widzę księży, polityków?
Bohaterów w czarnych
plastikowych workach
Przykrytych narodowymi
flagami
Widzę dzieci żebrzące z
wyciągniętą dłonią
Zanurzone w napalmie, a to
nie jest Wietnam
Czy nie powinniśmy rzec do
widzenia?
Ja już nie mogę więcej
Jak to można usprawiedliwić?
A mówią że jesteśmy narodem cywilizowanym