GORZKA SUITA
Pająk bez celu snuje się w
cieple cienia
Nie jak jakieś zwyczajne,
piwniczne stworzenie
Ale jak biedna zagubiona
kreatura
Z wierszy, któregoś z tych
niejasnych
Szkockich poetów
Mgła wypełza z kanału
Niczym odwieczny duch
romansu
Aby zwinąć się w kłębek
Pod kaskadą neonowego pyłu
Siedzę, uwiązany do telefonu
Niby ojciec oczekujący
dziecka
A
Twój goździk gnije we
flakonie.
Pociąg śpi na bocznicy
Maszynista otwiera następną
puszkę piwa
Aby zmyć wspomnienia
Piątkowej nocy w klubie.
Ona podpierała ścianę, gdy
miała 16 lat
I będzie ją podpierać, gdy
skończy 34
Jej matka nazywała ją
pięknością
A ojciec mówił: to kurwa
Noc w Lionie była biblijnie
czarna
Gdy spotkałem Magdalenę
Stała sparaliżowana w
światłach ulicy
I nie chciała podać swego
imienia
Nosiła bransoletkę z
siniaków
Okalających jej ramię
Dwieście franków za wejście
do świątyni
I już prowadziła mnie za
rękę
Do pokoju tańczących cieni,
Gdzie znika serca ból
A z płonących języczków
świec
Szept jej w ucho me spłynął:
"Słyszę
Twoje
serce"
Jest już zbyt późno
Na bazgranie po papierze
Coś pod naciskiem lada
chwila się załamie
Już widać rysy i pęknięcia
Za późno
Weekendowa, karierowa
dziewczyna
Nie wsiadła do samolotu
Mówili, że to nigdy po raz
wtóry
Się nie zdarzy
Nieprawda - Nieprawda
Tym razem to wygląda jak
jeszcze jedno
Pomylone spotkanie
Tym razem będzie to chyba
jeszcze jedno
Pomylone spotkanie
Z
Tobą
Z
Tobą
Na peryferiach miasta, którego
nie ma
Na krętej drodze prowadzącej
gdzieś
Na skraju niezdecydowania
Zawsze wybiorę okrężną
drogę,
Zaczęto padać, hej!
Czekam na deszczu
Ponieważ urodziłem się już
Z takim przyzwyczajeniem
Że zawsze wystawiam
Kciuk na wiatr
Zaczęto padać