Elektryczna pralka zmyła
blask
Z królowej piękności
Wyszukaliśmy nasze gniazdko
W „Daily Express",
Stanęliśmy przed księdzem w
świętej todze
Wychowaliśmy nasze dzieci w
duchu Kościoła,
A teraz wegetuję przed
kolorowym telewizorem
Och, to gorsze niż rozwód
Gdzie się podziały walki na
poduszki,
Piątkowe wieczory,
przyciasne jeansy
Igraszki namiętności,
niedzielne spacery
Zakochanych w padającym
deszczu?
W każdym słowie tortury
Lokówki we włosach,
powiedzenia:
"Kochanie rób to szybciej.
Bo boli mnie głowa",
Strach przed starością,
osobne łóżka,
"Czemu nie zakręciłeś tubki
z pastą do zębów?",
"Znowu zapomniałeś spuście
wodę w toalecie!"
"Nie depcz po wypastowanej
podłodze!",
"Zostaw brudne skarpetki za
drzwiami!"
Co się stało z porannymi
uśmiechami?
Figlarnymi sztuczkami,
przyzwalającymi gestami,
Błyszczącymi oczyma,
szaleńczymi przejażdżkami,
Wyszukanymi komplementami
Teraz podpieram bar,
Trwonię tam ostatnie
pieniądze i wiem,
Że wystarczyłoby kilka
tabletek i byłbym wolny
Już nie byłoby Judy