CREDO

 

Oglądam telewizję każdego wieczoru

Satelita nie pozwala mi spać

Mam nadzieję i modlę się, by koszmary

Mnie dziś opuściły

 

Oleisty całun na rafie koralowej

Czarna chmura wisi nade mną

Choć naciskam pilota

To programy się nie zmieniają

Wierzę, wierzę, wierzę, wierzę

 

Ostrze włóczni gładkie od potu i krwi

Strzelba ujada na wściekłego psa

Płytki grób przytula się do autostrady

Poniżej wybielonego słońca

 Wierzę, wierzę, wierzę, wierzę

Nie mam nic na myśli,

To nie ma żadnego znaczenia

Nie mam nic na myśli,

To nie ma dla mnie żadnego znaczenia

 

Kiedy rak ssie pierś młodej dziewczyny

Kiedy jacyś ludzie wiążą łańcuchem

Duszę młodego człowieka

Kiedy pył węglowy wydarł życie

Mojemu dziadkowi

 

Obdarty włóczęga rusza wietrzną ścieżką

Aby przybliżyć się do zatłoczonego kręgu

Wokół płomienia palącego się węgla

Jakiś człowiek zamienia się w górę

W spadającym śniegu

Matka przenikliwie krzyczy, a dziecko płacze

Wspomnienie zniknęło zanim wyschła krew

Jakaś szpilka kłuje me sumienie

Aby pomóc mi o tym zapomnieć

 

Im bardziej krzyczysz, tym mniej słyszysz

Albo tak zwykle bywało

Teraz nie potrafię już

Tego odróżnić

Otwarte usta ministranta

Planeta kręci się w cichej próżni

W tych dniach zmniejszyła się nawet

Możliwość ruchu