Tam, gdzie żebracy przyjmują czeki,
A dzieci wykradają karty kredytowe
Z kieszeni rozbitków życiowych leżących
na drodze,
Spotkałem się ze swoją przyszłością.
Było to zaledwie wczoraj.
Nie byłem pewien przeszłości,
Która wciąż stoi mi kocią w gardle.
Stawiasz mi drinka i sądzisz,
że masz
prawo
Wpełzać do mojej głowy i rabować mi
duszę.
Mówisz mi, że jestem wolny,
Ale domagasz się kompromisów z mojej
strony.
Chcesz, bym sprzedawał swoje marzenia,
I obiecujesz, że to mi się opaci.
Chłopcy, wypijcie za mnie tu i teraz,
W połowie drogi na szczyt w połowie
drogi w dół
Chłopcy, wypijcie za mnie tu i teraz,
W połowie drogi na szczyt w połowie
drogi w dół
Mówisz mi, że jestem pijany,
A potem rozsiadasz się wygodnie
Z uśmiechem samozadowolenia na twarzy.
Jesteś przekonany, że to
Ty masz rację
I że wciąż panujesz nad swymi zmysłami.
Śmieję się z
Twojej pyszałkowatości.
Od Twych nieszczerych banałów rzygać mi
się chce.
Tym prędzej zrozumiesz, że jestem
idealnie szczęśliwy,
Jeśli pozwolisz mi samemu wybrać sobie
towarzystwo.
Chłopcy, wypijcie za mnie tu i teraz,
W połowie drogi na szczyt w połowie
drogi w dół
Urodziłem się, by być sam dla siebie
towarzystwem.
Będę dlań żył, póki nie umrę.
Tym prędzej zrozumiesz, że jestem
idealnie szczęśliwy,
Jeśli pozwolisz mi samemu wybrać sobie
towarzystwo.
Wybieram towarzystwo człowieka rzetelnego,
Całkowicie godnego zaufania, szczerego
i otwartego,
Eleganckiego, doświadczonego,
Mądrego i pełnego uroku.
Zatem odwalcie się, tym towarzyszem
jestem ja sam.
Chłopcy, wypijcie za mnie tu...
Marzę o towarzyszu,
Będę żył dla niego, dopóki nie umrę,
Marzę o towarzyszu.
Będę pił za niego, aż nadejdzie po nas
śmierć,
Aż nadejdzie po nas śmierć,
Aż nadejdzie po nas śmierć.