CZUWANE

 

Posłuchaj, wysłuchaj mnie do końca

Proszę Cię o uwagę.

Ucisz się, by usłyszeć głos w tłumie

Miesza mi się wszystko i nic już nie rozumiem

Wiem, że czujesz to samo

I zawsze chciałeś to wyrzucić z siebie

Lecz nie masz szans,

Jesteś tylko głosem w tłumie.

Już nie wiem, czym to się skończy

Wszystko się zatarło.

Nie umiem odróżnić dobra od zła

Po prostu nic już nie rozumiem.

 

Siedziałem tu i rozmyślałem nad zamianą

Nowego świata na stary,

Tak jak zmienia się kanały w telewizorze

Lub brud, w którym stoimy, na złoto.

Gdy byłem mały, ojciec powiedział mi,

Że umierają tylko źli.

Wtedy było to tylko niewinne kłamstwo,

Jedno z pierwszych, które słyszałem,

Lecz ono właśnie zraniło mnie najbardziej,

A piekące w oczach łzy ukazały prawdę,

Że nawet dobrzy muszą umrzeć,

Zupełnie bez przyczyny, nie popełniwszy przestępstwa

Nigdy nie pojąłem, dlaczego

I nawet teraz skłania mnie to do płaczu.

 

Jeśli jest tam, kto na górze,

Może rzuciłby mi linę,

Wyciągnął pomocną dłoń, okazał trochę zrozumienia

I udzielił odpowiedzi na gnębiące mnie pytania.

Jeśli jest tam ktoś na grze,

Może rzuciłby mi linę

Wskazał nikłe światełko,

Które pomoże odróżnić dobro od zła

I odpowiedział na kilka pytań,

Które mu zadaję.

Wciąż czuwam na bezludziu pełnym luster,

Gdzie nic nie jest nigdy tym,

Czym się wydaje.

Jesteś tak blisko mnie, lecz nie rozumiesz nic,

Gdyż to, co widzimy, nie jest wcale tym,

Czym się wydaje.

Czyżbym był ślepy?

 

A wy siedzicie tam i uprawiacie słowną rewolucję.

Lecz czy potraficie powiedzieć, kto nią kieruje?

Jeśli powiecie mi, przeciwko czemu walczymy,

Dołączę do was i chętnie pomogę w przygotowaniach,

Lecz na razie tylko

Nasze koszulki krzyczą o wolności,

A nasze głosy zdławiła chciwość.

Nasze umysły opanowała wiedza,

Wizja wzgórza i chęć odniesienia sukcesu.

A jeśli nie w to wierzycie,

Dajcie mi znać,

Ze nie jestem osamotniony,

Ze nie testem tylko głosem w tłumie.

 

Jeśli jest tam ktoś na górze,

Może rzuciłby mi linę,

Wyciągnął pomocną dłoń, okazał trochę zrozumienia

I odpowiedział na kilka pytań,

Które mu zadaję!

Jeśli jest tam ktoś na górze,

Może rzuciłby mi linę,

Wskazał nikłe światełko,

Które pomoże odróżnić dobro od zła

I odpowiedział na kilka pytań,

Które mu zadaję.

 

Wciąż będę czuwał na bezludziu pełnym luster,

Gdzie nic nie jest dokładnie tym, czym się wydaje.

Wyciągasz rękę, jesteś tak blisko,

Ze prawie możesz tego dotknąć,

Lecz to znika zawsze wtedy, gdy jest już takie bliskie.

Któregoś dnia przekonam się jednak,

Że stoimy, w blasku świata.

Póki to nie nastąpi,

Będę czuwał na bezludziu pełnym luster.

Nic tu nie jest tym, czym się wydaje.

Boję się krzyczeć,

By nie zwrócić na siebie uwagi sił,

Które kontroluje nasze myli i nasze życie,

Gdyż wtedy dowiedzą się,

Że to, czego pragnę,

Jest bronie najstraszliwsza – prawdą!

 

Dzień po dniu to narasta

I staje się potężniejsze.

A gdy już nie mam sił, by krzyczeć i gdy

Potrzebuję odzyskać ufność,

Wtedy idę za głosem tłumu.